Piętnastolecie powrotu „BŁĘKITNEGO GENERAŁA”
Tygodnik „Tak i Nie” Nr. 42 z 20 października 1989 roku,
w swoim artykule pt.”Rodzina Hallerów” przytoczył
słowa stryjecznego wnuka gen. Józefa Hallera de
Hallenburg, Cezarego Michała Haller
„ …Tak! Chcę doprowadzić do tego, aby w Polsce, która
zajęła tyle miejsca w życiu dziadka, został on należycie
doceniony. To smutne, że nie ma szczepu a nawet drużyny
harcerskiej imieniem gen. Hallera. Nie ma żadnego
pomnika. Utrzymujemy kontakt z Polonią amerykańską i
kanadyjską i ze smutkiem muszę stwierdzić, że tradycja
polskości jest tam bardziej kultywowana niż tu nad
Wisłą.
W swoich działaniach chcę znaleźć sojuszników wśród
potomków„hallerczyków”. Chcę żeby w Polsce o dziadku
było głośno. Jego zasługi dla tego kraju są przecież
ewidentne. ..”
To od tego artykułu przyniesionego, przez
wnuczkę „hallerczyka” – Dh. Stasię Gluzę na zbiórkę
58DH”Biali”w Bielsku-Białej wszystko się zaczęło…
.Drużyna rozpoczęła poszukiwania rodziny Błękitnego
Generała. Szukała wytrwale przez Centralne Biuro
Adresowe w Warszawie, Uniwersytet Jagielloński i udało
się! Odnaleźli wszystkich, całą rodzinę mieszkającą w
kraju i na emigracji łącznie z synową generała wdową po
jedynym synu Eryku oraz ich syna Antonego Francisa
Geralda-majora armii australijskiej z nastoletnim synem
Erykiem, nie znających nawet języka polskiego.
Zaprzyjaźnili się z wszystkimi i za ich poparciem
zrobili to czego nikt jeszcze w Polsce nie dokonał.
Pamiętam doskonale posiedzenie komendy hufca,
w której dane mi było pracować 18 lat temu.
Na nasze posiedzenie przyszedł przyboczny „Białych”- dziewiętnastoletni Wojtek Szydłowski aby zatwierdzić
program kampanii bohater jego drużyny pt. „Józef Haller”
za którą był odpowiedzialny wraz z Dh. Stasią Gluzą i Dh.
Jarkiem Szypułą. Kampania była zapisana w pięknej
książeczce, której nie zachował się do dzisiaj ani
jeden egzemplarz. Głównym jej celem było wykonanie
ostatniej woli generała Hallera, który zmarł na
emigracji 4 czerwca 1960 roku w Londynie.
„Biali” postanowili: odnaleźć i zwiedzić gniazda
rodzinne Hallerów w Mianocicach na kielecczyźnie i w
Jurczycach koło Krakowa wraz z cmentarzem rodzinnym,
odnaleźć wszystkich żyjących legionistów generała,
odnaleźć w Londynie grób generał, sprowadzić do Polski
doczesne szczątki generała, zorganizować „ostatnią
wędrówkę” generała przez Polskę od Warszawy przez
Częstochowę do Krakowa, wprowadzić do podręczników
historii Polski i encyklopedii dotąd starannie
wymazywaną postać- gen. Józefa Hallera, przywrócić na
mapy turystyczne okolic Radziszowa i Jurczyc nazwę
”Polanka Haller”, nadać imię generała Hallera jednej z
bielskich ulic, opracować i wprowadzić w życie drużyny
obrzędowe „stopnie hallerowskie” mające na celu
systematyczną prace z bohaterem drużyny (można
przyrównać je do sprawności mistrzowskich lub znakowi
służby).
Nie pamiętam wszystkich zadań, ale pamiętam, że plan tej
kampanii bardzo nas przeraził wygórowanym poziomem i
trudnością zadań. Ciężko nam było sobie wyobrazić, że
świeża drużyna nastoletnich licealistów będzie w stanie
im sprostać. Jednak samozaparcie i pewność siebie Wojtka
zmusiło nas do jej zatwierdzenia w pełnym brzmieniu,
pomimo tego, że w sprowadzenie doczesnych szczątków
generała nikt z nas nie potrafił uwierzyć. W tamtych
czasach nie mieściło to się w naszych głowach.
Nie będę tutaj opisywać tego jak dokładnie
przebiegały poszczególne etapy kampanii- to zapisane
jest w Kronice Kampanii Bohater i na taśmie VHS w
biblioteczce drużyny. Powiem tylko, że drużyna ta z
radością i wielkim zapałem dzielnie szła „pod prąd”
historii naszego kraju przez prawie trzy lata. Wydawało
się ,że kto tylko mógł piętrzył trudności . Na
szczęście znaleźli się i ludzie dobrej woli, którzy
uwierzyli bielskim harcerzom.
Dzisiaj trzeba mieć bardzo dużo wyobraźni aby uzmysłowić
sobie jak w czasach kiedy każdą rozmowę telefoniczną
trzeba było zamawiać u pani na poczcie, a o mailach i
komórkach nikt nie słyszał, wszelkie władze bały się jak
ognia takich imprez „Biali” pozyskali sojuszników w
kraju i za granicą, załatwili wszelkie konieczne
formalności, które pozwoliły im zrealizować w stu
procentach testament "Błękitnego Generała". Koszt
finansowy całego przedsięwzięcia był przecież
niebotyczny.
No i wreszcie nadszedł
"TEN DZIEŃ"- 22 kwietnia
1993 roku kiedy to ówczesny Naczelnik ZHP hm.
Ryszard Pacławski otrzymał z LOT-u awizo w którego
dowiedział się, że już na drugi dzień, 23
kwietnia na Lotnisku Okęcie będzie do odebrania paczka (
naprawdę takiego słowa użyto) z doczesnymi szczątkami
generała Hallera. Rankiem 23 kwietnia, w dniu św.
Jerzego patrona harcerzy, na Okęciu wylądował tak bardzo
przez „ Białych” oczekiwany rejsowy samolot z Londynu.
Jego pasażerowie nie zdawali sobie całkiem sprawy z
tego z kim lecą, po wylądowaniu byli bardzo zdziwieni
że na płycie lotniska czekała na niego w pełnej gali
Reprezentacja Wojska Polskiego, reprezentanci polskiego
Rządu i Kościoła, reprezentacja 58 DH „Biali” i władze
naczelne ZHP . Po rozpakowaniu ,z olbrzymiej ilości
papieru, paczki żołnierze wzięli skromną trumnę na
swoje ramiona i tak rozpoczęła się „ostatnia wędrówka”
gen. Józefa Hallera de Hallemburg, Przewodniczącego ZHP
przez Polskę. Tak jak chciał dane mu było być w kościele
katedralnym w Warszawie, pokłonić się Jasnogórskiej
Królowej w Częstochowie i powędrować do Krakowa, pod
Wawel gdzie przyjęła Go w swoje ramiona św. Agnieszka
patronka kościoła garnizonowego, w pobliżu miejsca gdzie
spoczywał już inny znamienity legionista – marszałek
Piłsudski. Podczas całej drogi towarzyszyło mu w pełnej
gali Wojsko Polskie, kapłani, politycy i harcerze z ZHP
i ZHR-u. To tu w Krakowie 15 maja 1993 roku „ostatnia
wędrówka” Błękitnego Generała dobiegła końca. To
właśnie „Biali” wnieśli Go na swoich ramionach razem z
żołnierzami do Krakowa i zaciągnęli pierwszą wartę.
Ostatni hołd złożyło mu Wojsko Polskie, Polski Rząd,
Kościół i my harcerze. Przy trumnie stali „Biali” i
rozczulona do łez cała rodzina Hallerów w imieniu
których ostatnie pożegnanie wygłosił po angielsku,
drżącym głosem major Antony Haller. Mówił też później,
że tak bardzo mu wstyd, że nie zna języka polskiego i że
dziękuje polskim harcerzom za to, że przypomnieli mu
o tym, że ma coś jeszcze w życiu ważnego do zrobienia-
pokazanie synowi Erykowi Ojczyzny pradziadka. Michał
Cezary Haller podziękował „Białym” a w szczególności
Wojtkowi Szydłowskiemu za wszystko co zrobili nie tylko
dla samego generała ale i całej rodziny Hallerów- która
po latach emigracyjnej poniewierki mogła spotkać się w
Krakowie, poznać rodzinne gniazdo w Jurczycach i zapalić
znicze na grobach rodziców i dziadków generała.
Uroczystości pogrzebowe zakończyło wystąpienie hm.
Wojciecha Szydłowskiego który zameldował przyszłemu
bohaterowi drużyny ,że 58 DH „ Biali” z Bielska-Białej
wypełniła jego ostatnią wolę, a proboszcz kościoła
garnizonowego nadał mu tytuł honorowego Kustosza Grobu
gen. Hallera. To również tutaj w Krakowie major Antony
oraz Michał Cezary Hallerowie przyznali „Białym” ,jako
jedynej na świecie drużynie harcerskiej, niezbywalne
prawo zdobywania obrzędowych „stopni hallerowskich” :
„kadeta”, „brygadiera” i „ generała”. Najwyższy honorowy
stopień „hallerczyka” , za wybitne zasługi dla rodziny
Hallerów de Hallemburg przyznali : hm. Wojciechowi
Szydłowskiemu, Stanisławie Gluzie oraz Jarosławowi
Szypule.
Pokłosiem tej szeroko zakrojonej harcerskiej
kampanii jest to, że obecnie mamy w Polsce ulice, place
i szkoły imieniem generała Hallera, muzeum i pomnik
generała we Władysławowie (dawnym Hallerowie),
ekspozycje hallerowskie w wielu muzeach Wojska
Polskiego, tablice pamiątkowe w gniazdach rodzinnych
Hallerów, wiele drużyn harcerskich ZHP i ZHR nosi jego
imię. Błękitny Generał powrócił do podręczników
historii i wszelkich encyklopedii, Polanka Haller
wróciła na mapy.
A „Biali”? W grudniu ubiegłego roku 58TDHP
„Biali” im. gen.Józefa Hallera obchodziła swoje
dwudzieste urodziny. Dzięki swoim wszystkim, wspaniałym
drużynowym: pwd. Marcinowi Szendołowi, pwd. Gabrieli
Wojtan, pwd. Katarzynie Ziei, hm. Wiolettcie Pladze,
phm. Annie Kliś, phm. Alinie Ogazie i obecnemu
drużynowemu ćwikowi Michałowi Bigulakowi zawsze
plasuje się w hufcowej czołówce.
Dla nikogo kto zna „Białych” nie jest tajemnicą to, że
to właśnie dzięki obrzędowemu zdobywaniu „stopni
hallerowskich” dobry duch bohatera drużyny jest im
zawsze pomocny i nie zawodzi w potrzebie. Drużyna ta,
jest kuźnią kadry instruktorskiej naszego hufca .
Z okazji ich 20 urodzin, pełnomocnik rodziny Haller de
Hallemburg–Wojciech Szydłowski, za zgodą wdowy po
Cezarym Michale Hallerze-Ewie Haller, nadał tytuł „
generała”: hm. Wiolettcie Pladze, phm. Annie Kliś, pwd.
Aleksandrze Nędze i pwd. Alinie Ogazie.
Obecnie przyboczne „Białych”: sam. Roksana Barcik i
pionierka Jolanta Bogdanowicz, w ramach zdobywania
stopnia „generała” przygotowują uroczyste obchody
15-lecia sprowadzenia doczesnych szczątków generała do
Polski. Będzie uroczysta msza harcerska, w lokalnej
telewizji ukaże się film – relacja z kampanii bohater
oraz z życia współczesnych „Białych” który przygotowuje
pierwszy ich drużynowy- pwd. Marcin Szendoł. Będzie
gra radiowa, ukażą się gazetki okolicznościowe w hufcu,
siedzibie ich szczepu oraz w prasie lokalnej.
Szkoda tylko, że w podręcznikach historii i
encyklopediach do informacji która mówi o tym, że
doczesne szczątki generała Hallera wróciły do Polski
dzięki staraniom harcerzy, nie dopisano dotąd, że z 58 TDHP „BIALI” im. gen. JÓZEFA HALLERA Z HUFCA
BESKIDZKIEGO ZHP im. Kazimierza Sumpera w
Bielsku-Białej.
To bardzo trudne zadanie, wiem ale nie jest niemożliwe
do zrealizowania. Myślę, jestem wręcz tego pewna, że
życzyłby sobie tego sam Błękitny Generał -
Przewodniczący ZHP.
hm. Irena
Kowaliczek
aktualności
strona
główna |